wtorek, 9 sierpnia 2016

O włos


No i się trochę doigrałam. Nie dbałam o nas. Czasem moja dumna brała górę nad miłością.
Minął miesiąc od kiedy Piotrka nie ma. Miałam naprawdę ambitne plany co do tego jak się będę o nas starać, jak go nie będzie. Trochę nie wyszło. Niestety często mam tak, że żeby mi coś zaczęło wychodzić muszę się odbić od dna.

Dna dotknęliśmy w tym tygodniu :) Ja przygotowałam grunt swoim zachowaniem pod marazm, obojętność, wrażenie małego zainteresowania sobą nawzajem. On przeskrobał. Mnie bolało i czułam się oszukana.

Uczucie prze-o-kro-pne. Miałam ochotę wykrzyczeć mu w twarz co mi zrobił. Ale i docierała do mnie świadomość jak bardzo się sama do tego przyczyniłam. I choć wszystkie moje komórki się buntowały obiecałam mu, że o niego zawalczę. Wychodziło sprzecznie ;) To słodziłam, to fukałam, to współczułam, to płakałam, ale najważniejsze, że dzwoniłam i utrzymywałam kontakt, czego brak nas tak ostatnio od siebie oddalił.

I zrobił dla mnie kolejną wielką rzecz.Na zrobienie podobnej do której mnie nie było kiedyś stać. Zaszokował mnie. Znam go na wylot. Znam jego słabości. I wiem, że to co zrobił było zaparciem się największej z nich.

Boże, nie ogarniam :)

Smutno mu, bo było to trudne. Teraz czas na mnie. Musze udowodnić, że stać mnie na starania nie tylko od święta. Garść postanowień na najbliższy czas:
1.Dzwonić. Dzwonić codziennie.
2.Pytać co w pracy.
3.Komplementować (6 lat przyzwyczajenia jednak zrobiło swoje).
4.No i... chowam dumę i uprzedzenie za przepierzenie i odwiedzę go tam :) 26.08 prawdopodobnie.

Uch, żeby tylko po raz kolejny nie zeżarła mnie rutyna. Przecież kocham no!;)

Co najmniej osobliwy był fakt, że na ostatnie wydarzenia nałożyła się konieczność zdecydowania ostatecznie o lokalu i terminie ślubu. Na szczęście udało nam się pogodzić przed;) I tamtadam pojutrze lub popo- jedziemy uiścić zaliczkę! ;D

Jednak jesteśmy twardzi. Jestem pod wrażeniem nas, jakkolwiek nieskromnie to zabrzmi. Tyle już niebłahych problemów za nami, tyle błędów jednej i drugiej strony, a my ze wszystkiego jakoś wychodzimy. Dzięki Ci, Boże!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz