niedziela, 12 czerwca 2016

Małe rzeczy


Dziś natknęłam się na małą karteluszkę. Która sprawiła, że na mojej twarzy od razu zagościł szeroki uśmiech.

Po długim, półtorarocznym okresie napisałam wreszcie moją magisterkę. Bronię ją za 3 tygodnie. Nigdy nie szło mi to specjalnie dobrze, nie mam daru do naukowego pisania. Trafiłam też na wyjątkowo nieprzystępną panią promotor, która wiele razy zmieniała zdanie i często miałam wrażenie, że celowo mnie glebiła. niejednokrotnie po rozmowie z nią miałam wrażenie, że nigdy tego ustrojstwa nie napiszę i chciało mi się płakać (nie wypada z powodu takiej pierdoły, wiem, więc nie płakałam :P). Za każdym razem odbierając od niej sprawdzony rozdział załamywałam ręce i zastanawiałam się czy jestem aż tak beznadziejna, bo w pracy było więcej tekstu na czerwono niż na czarno.

Ale jakoś przez to przebrnęłam. Nie wiem jak i nie mając wcześniej żadnej konkretnej koncepcji udało mi się wypłodzić niebagatelne 120 stron. Taka ulga.

Moje znalezisko to kartka sprzed jakiegoś roku, pewnie z chwili jakiegoś doła. Zatytułowana jest "Motywator pisania pracki" i zawiera wiele ciepłych słów. Nie muszę chyba mówić skąd ją mam. To dzięki niej w pobliżu nie płakałam.

Rąbek poniżej ;) Pamiętajmy o drobnych gestach, komplementach, przysługach. Tak wiele mogą dla kogoś znaczyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz